Po wielu ale... I jeszcze większej ilości bo, spóźnieniu i oczywiście naszym jednym jedynym złamaniu się i przystaniu na lanie schodów po wylaniu stropu a nie razem, mogę zamknąć temat stanu surowego na dobre.
Tydzień temu panowie zalali schody - tak, od lipca, jeśli ktoś czytał wcześniejsze posty :) Dlatego ku przestrodze dla tych, którzy zaczynają: nigdy się nie uginajcie jeśli wiecie, że coś powinno być inaczej! NIGDY!
Ale dość narzekania - kwota przeznaczona na ten etap to 60 tysięcy + 10% zakładki = 66 tysięcy. Wyszło nam dokładnie 67780,5 złotych. Zatem nieco przekroczyliśmy nasz budżet o niecałe 2 tysiące. Mimo wszystko uważamy, że jest to dobry wynik! Zostały nam 2 palety ytonga ale niestety, tu uszczerbek, tu połówka, generalnie nie do zwrotu, oczywista sprawa. Dajemy w "prezencie" naszemu bardzo miłemu panu od okien, który też zaczyna przygodę :) Mamy nadzieję, że coś sobie wybierze. Cześć też odpadów, a było ich dużo za dużo (dlatego kolejna rada i spostrzeżenie dla następnych - nie zamawiajcie na plac budowy całego materiału, jeśli ekipa zobaczy, że jest dużo to nie będzie szanowała materiałów, nawet ta najlepsza - bo mimo schodów to polecamy ich z czystym sumieniem) poszła na "utwardzenie" drogi. Zostało też trochę piasku i żwiru. Zapewne jeśli byśmy spięli poślady to byśmy się zmieścili w 66 tysiącach, no ale nie ma co gdybać, wynik nie jest zły!
Zrobię też podsumowanie okien - mieliśmy budżet 20 tysięcy i wydaliśmy 19990, także duma nas rozpierała, że się udało! No i co tu dużo mówić polecamy z całego serca ekipę, co z oknami to się dowiemy po wprowadzeniu, na dzisiaj okna chodzą całkiem fajnie, jedno jedynie trochę ciężko, jeśli się nie "wyrobi" za jakiś czas to przedzwonimy z prośbą o naprawę :) Kolor jest piękny, wymarzony :) Już się nie możemy doczekać ich codziennego użytku!
Zobaczcie jaki piękny kolor :)