Zaczynamy więźbę
Po wielu trudach i najgorszym na świecie - czekaniu, zaczynamy przygodę z więźbą dachową
Po wielu trudach i najgorszym na świecie - czekaniu, zaczynamy przygodę z więźbą dachową
Dachu nadal nad głową nie mamy, ale za to ściany działowe idą jak burza. Strasznie nas wkurza odkładanie tego dachu z dnia na dzień, a bo wiatr, bo pada, bo słońce świeci... Ale co zrobić. Cieszymy się tylko, że w harmonogramie prac przewidzieliśmy opóźnienie, co prawda nie był to cały miesiąc spóźnienia, ale aż tak bardzo w plecy nie jesteśmy. Czekamy...
Miesiąc temu ekipa zakończyła prace murarskie. Od tego czasu nic nie ruszyło. Najpierw czekaliśmy na więźbę, potem na dekarzy, dopiero w poniedziałek ma to wszystko na nowo ruszyć. Oby! Bo okna już zamówione, mają być za 2 tygodnie a tu jeszcze nie ma dachu... Tak samo elektryk i hydraulik, umówieni jesteśmy na koniec października. Zobaczymy czy się uda. Niby ekipa sprawna, mówią, że 3 tygodnie bo dach będzie lśnił :) Się okaże! Czekamy także na schody i ściany działowe. Duuużo tego czekania :(
Nasze malutkie tujki już posadzone, jeszcze jedna strona nam została. Potem tylko przykryjemy włókniną i zasypiemy korą :) Teraz tylko czekać na deszcze, bo podlewanie zajmuje kupę czasu...
Ciąg dalszy naszej przygody z tujami. W przyszłym roku jeszcze planujemy zrobić obrzeża, ale to dopiero jak wyrównamy cały teren :)
Szczyty już czekają na dekarzy z więźbą, a my planujemy dalsze etapy. Szukamy elektryka, hydraulik już jest. Wstępnie też mamy tynkarzy i firmę do welewek anhydrytowych, tylko pieniądze składać i płacić :)
Powoli rośnie też nasz komin :)
A dzisiaj już całość na parterze